Evan pytał się pobliskich mieszkańców, gdzie mieszka niejaki Harry. W końcu dzięki wskazówkom dotarli pod dom, gdzie możliwie zamieszkuje. Zapukał do drzwi.
- Kto tam? - zapytał mężczyzna.
- Witam, nazywam się Evan i przyszedłem w sprawie...
- Jeśli po to by mnie wyśmiać to proszę łaskawie, darować sobie! - krzyknął gniewnie.
- Nie, wręcz przeciwnie. Jestem ciekawy kto jest autorem tak ciekawej książki. Nigdy tak dobrej nie czytałem.
Evan pomyślał, że prawiąc mu komplementy w końcu zmięknie i otworzy. Harry zaśmiał się nerwowo.
- Tak, już ja to znam. Ja otworzę, a ty mnie czymś obrzucisz. Dzięki wielkie.
Charles postanowił przejąć inicjatywę.
- Natychmiast otwieraj! Rozkaz króla!
- Chwila...
Mężczyzna otworzył natychmiastowo, jak usłyszał głos królewicza. Jakie przeszło go zdziwienie, jak zamiast niego stał tylko uśmiechający się po uszy Evan.
- Czy to jakiś żart?! Umiesz naśladować głosy innych?! Jakieś nieśmieszne to.
Evan zignorował te słowa i wszedł siłą do mieszkania, a za nim podążył Charles.
- Co to ma być? Czemu włazisz jak na chama!?
- A cicho bądź! Gadać się z tobą nie da! Siadaj i słuchaj - Evan wskazał mu krzesło.
Harry powolnie usiadł na krześle.
- To... czego chcesz ode mnie? - spytał już nieco łagodniejszym tonem.
Evan podszedł i podał mu jego książkę.
- Spytam wprost. Co znaczy ten ,,Niebieski Orion" w twojej książce?
Harry zmarszył brwi.
- Ja...ja nie wiem...To była wizja. Spisałem to, co usłyszałem...i tak większość wzięła mnie za zupełnego wariata.
- Ja cię biorę na poważnie, bo...- Evan podrapał się po karku - ja też mam różne wizje...
Nagle do pokoju wpadła jakaś czarnowłosa dziewczyna.
- Ktoś znowu obraża mojego brata?! - wrzasnęła.
Podeszła bliżej. Stanęła przed Evanem.
- Jeśli obrażasz mojego brata, albo uznajesz za szaleńca to won! - krzyknęła patrząc na niego ze złością.
- Spokojnie, on nie uznaje mnie za wariata. Pierwsza chyba osoba - powiedział Harry.
Dziewczynie natychmiastowo spadł gniew z twarzy.
- Skoro tak to rozgość się - powiedziała już z uśmiechem na ustach. - Przepraszam za to, ale mam dość jak ciągle wyzywają Harrego.
- W porządku, rozumiem - Evan uśmiechnął się do dziewczyny szeroko.
- Zrobię ci coś do picia - oznajmiła uprzejmie i skierowała się do kuchni.
Evan patrzył na dziewczynę cały zarumieniony. Nigdy by nie pomyślał, że osoba tak pełna złości może zamienić się nagle w kogoś tak uroczego, że aż wzroku nie można oderwać. Po chwili znów skierował wzrok na Harrego.
- Więc... skoro jest wyjaśnione, że nie chce cię wyzwać to przejdźmy do rzeczy. ,,Niebieski Orion" - co to takiego? - Evan naciskał dalej.
- Już mówiłem, że nie wiem. Usłyszałem pewne słowa we śnie. Spisałem je. Potem kolejne sny i spisywanie. A potem...
Harry spuścił głowę.
- Co takiego? - spytał Evan.
- Zobaczyłem coś. Ale nie we śnie. Miałem realną wizje. Zobaczyłem króla Charlesa przed sobą, a za nim rozwścieczony tłum ludzi. Szydzili z niego niemiłosiernie. Potem obok niego pojawiła się pewna dziewczyna i powiedziała, że któregoś dnia królewicz przyjdzie do mnie z pytaniami dotyczącymi mojej książki. Potem wszystko zniknęło. Dlatego, jak usłyszałem głos króla Charlesa od razu otworzyłem. Zamiast tego widzę ciebie pytającego o moją książkę. Nic nie rozumiem...
- Tak właściwie to nie jestem tu sam.
Po słowach Evana królewicz zdjął szatę.
- Król Charles! - Krzyk Harrego odbił się głośnym echem w mieszkaniu. Poderwał się z krzesła. - Ale jak?! Nagle się tak pojawiłeś...
- To tak zwana szata niewidka - powiedział Evan z uśmiechem. - No to witaj w naszej ekipie.
- Witaj w naszej zwariowanej ekipie - dodał Charles wyciągając do Harrego rękę.
Trochę nie miły ten Harry Ale cóż. To chyba najkrótsze z Twoich opowiadań. Niestety:( pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuń