Statki wroga przybyły. Żołnierze z południa bronili się jak mogli. Odpierali ataki z pełną siłą. Jednak po kilku dniach musieli skapitulować. Przeciwnik okazał się silniejszy. Wojska z północy zaczęły z czasem opanowywać całe królestwo. Król Livius w neutralnym miejscu spotkał się z radnymi z królestwa Południa. Powiedział, że zaprzestanie wojny jeśli jego kuzyn Markus zasiądzie na tutejszym tronie. Tymczasem król Charles ukrywał się w chatce nieznajomego mężczyzny. Za pomocą kaptura wymykał się czasem na główny plac, aby dowiedzieć się, co się dzieje w jego państwie. Doszły go słuchy, że na tronie ma zasiąść kuzyn króla Liviusa. Mówiło o tym całe miasto. Za głowę Charlesa zaś wyznaczono wysoką nagrodę. Zrezygnowany i przygnębiony wrócił do chatki nieznajomego. Nie miał w sumie, gdzie indziej pójść. Znowu przeszła go niewyobrażalna samotność. Miał ochotę porozmawiać teraz z kimś i zwierzyć się z dręczących pytań, takich jak: ,,co ma robić? ", czy ,,do końca życia ma się tak ukrywać? ". Nieznajomy mężczyzna przeżywał żałobę po stracie siostry. Niedawno na pobliskiej mogile ją pochował. Królewicz nie zbliżał się do niego za bardzo, ponieważ chciał, aby przeżywał żałobę w spokoju.
Kilka dni później kuzyna Markusa okrzyknięto nowym królem na południu.
- Niedługo zapanuje nowa era. Przyjdzie czas na pewne zmiany! - oznajmił król Markus.
Ludzie zebrani przed zamkiem, nie do końca rozumieli o jakie zmiany chodzi.
Tymczasem Charles tracił nadzieję, że jego położenie ulegnie zmianie...
****
- To znowu ty...
Przed królewiczem na łące wśród kwiatów stała dziewczyna z witraża. Podeszła do niego.
- Kim ty jesteś? Dlaczego pojawiasz się i znikasz niespodziewanie?
Nieznajoma uśmiechnęła się tylko.
- Niebieski Orion - powiedziała.
- Co...?
- Niebieski Orion - powtórzyła.
Charles otworzył powieki. To był tylko sen.
- Obudziłeś się w końcu - powiedział mężczyzna podchodząc do Charlesa z kubkiem ciepłego picia. Podał mu i poprosił, żeby wypił.
- Tak właściwie to nie mam pojęcia jak masz na imię - powiedział królewicz w przerwie między łykami.
- Evan. Mów mi Evan.
- To... jak się czujesz Evan? - spytał Charles z współczuciem w oczach.
Mężczyzna spojrzał na niego z miną pełną bólu. Ona mówiła wszystko. Zapadła chwilowa cisza.
- Dziękuję, że uratowałeś moją młodszą siostrę - powiedział po chwili.
- Nie ma sprawy, ale i tak ona...
Oczy Charlesa zaszły się łzami.
- Dzięki tobie mogłem ją jeszcze zobaczyć i się pożegnać. Zrobiłeś bardzo dużo - oznajmił wysilając się na szczery uśmiech.
- W takim razie cieszę się.
Charlesowi zrobiło się ciepło na sercu. To pierwszy raz jak ktoś mu szczerze za coś dziękuje i normalnie się wobec niego odnosi.
- Źle się czujesz? - spytał Evan widząc jego dziwną minę.
- Nie nic, po prostu... rozmawiasz ze mną tak swobodnie, nie przywykłem do tego.
- Nigdy z nikim tak normalnie nie rozmawiałeś?
Młody królewicz pokręcił przecząco głową.
- W dzieciństwie moi rówieśnicy nie chcieli się ze mną bawić. Traktowali mnie inaczej, jakbym był jakiś inny...
- To wyjaśnia czemu jesteś tak dojrzały, jak na swój wiek, bo otaczałeś się tylko wśród osób dorosłych. Nie zaznałeś tak naprawdę beztroskiego dzieciństwa - wywnioskował Evan.
- Chyba tak... - zgodził się Charles.
- Skoro siedzisz u mnie, to mogę nauczyć cię kilku zabaw jakimi bawią się osoby w twoim wieku. Ze mną możesz rozmawiać i kłócić się do woli - zaśmiał się Evan żartobliwie.
- Nie boisz się, że wsadzę cię do lochu? Odważnie - powiedział Charles z tą samą żartobliwą nutą w głosie.
- Zaryzykuję.
- Póki co, chciałbym porozmawiać o moim śnie. W nim widziałem tą dziewczynę.
- Tą, która nas obu nawiedza?
- Dokładnie.
- I coś ci powiedziała?
- ,,Niebieski Orion". Nie mam pojęcia, co to znaczy.
Niebieski Orion. Brzmi ciekawie i tajemniczo. To jakiś wisiorek? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuń