środa, 6 maja 2020

Rozdział 20


Nastała chwilowa cisza.
- Więc, jak Aaron wejdzie w posiadanie naszyjnika to koniec? - zapytałam  pomimo, że odpowiedź wydawała mi się oczywista.
- Niestety - Will pokręcił głową, co mnie tylko w tym utwierdziło. 

- Zdążyłam przeczytać wzmianki o tym naszyjniku w książce, którą dała mi Lilly  - oznajmiłam dumnie z myślą zabłyśnięcia przed nim, że  tak poważnie podchodzę do sprawy. 

-  I co z niej takiego wyczytałaś? 

Widziałam jak zamienił się w słuch.

- Wyczytałam z niej, że nazywacie go „Sercem Krainy” i ten, co go posiada ma władzę, bo w krysztale drzemie WIELKA MOC. Will, a czy to prawda, że naszyjnik potrafi okiełznać nawet najgorsze demony? – spytałam przypomniawszy sobie o tym fakcie, który mnie podczas czytania tak zaintrygował. 

Will kiwnął twierdząco głową.

Jego błękitne oczy nie mogły kłamać. 

- Will, czy my mówimy  O TYM NASZYJNIKU? Jesteś pewny, tak na sto procent?

Zaczęłam wymachiwać mu NIM tuż przed nosem, aby go dokładnie obejrzał. Trudno mi było uwierzyć, że w czymś tak małym może tkwić tak wielka moc, a tym bardziej fakt, że ja jestem jego posiadaczką.

- Tak, jestem pewny  - rzekł po chwili, delikatnie odsuwając od siebie naszyjnik. - Wiele rzeczy na to zresztą wskazuje, chociażby to, że ukazało je Lustro Prawdy a ono nigdy się nie myli.

- Rozumiem... I to jedyny argument? Może to jakaś kopia tego naszyjnika i wcale nie o nim mówimy... 

Ciągle wydawało mi się to takie niepojęte pomimo, że rodzice uświadamiali mnie w tej kwestii, że ode mnie i od naszyjnika zależą losy świata i całej Krainy. Powinnam im wierzyć, ale ciężko mi było to przyjąć do wiadomości. 

- Czekaj! Wszystko po kolei. Ariadne chcę, żebyś wszystko zrozumiała - powiedział  dając sobie czas na chwilę wytchnienia.

Nagle zobaczyłam błysk w jego oczach.


- A właśnie! Nie wspominałaś, że naszyjnik ujawni swoje wszystkie możliwości tylko wtedy, kiedy znajduje na szyi wybranej osoby. To ważny aspekt, zanim przejdziemy do następnych.

- Wiem i tak naprawdę nie zapomniałam o tym - wyznałam. - Trzeba przyznać, że to niecodzienna sprawa. Temat na pierwsze strony gazet.

- Ariadne...

Will zrobił chwilową pauzę. Na jego twarzy pojawiła się emocja, której nie byłam w stanie określić.

-... Tą wybraną osobą możesz być Ty - dokończył.

-  Wiedziałam, że to powiesz.

Odwróciłam od niego głowę i zaczęłam spoglądać w  przestrzeń. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Jeszcze niedawno prowadziłam normalne, beztroskie życie, a teraz dowiaduję się, że w moich rękach spoczywają losy Świata i nawet nie wiem dlaczego. I to w tym wszystkim jest najlepsze.

Mimowolnie zaczęłam przed nim wylewać swoje obawy:

- Will, jak ja mogę być tą wybranką? Sam  pomyśl : nie umiem latać, w dodatku nie posiadam żadnych mocy w przeciwieństwie do Was aniołów. Nawet nie znam tajnych chwytów, jak się bronić - rzekłam żartobliwie.  - Przecież jestem tylko śmiertelniczką - podkreśliłam dobitnie.

- A tego nie wiem - powiedział tajemniczo mój towarzysz.

Odwróciłam się do niego.

- Czego nie wiesz?

- Tego czy na pewno jesteś śmiertelniczką.

- Ja...ja mogę nią nie być? - spytałam z niedowierzaniem.

- To niewykluczone - odparł z poważną miną.


Patrzyłam na niego jak wryta. W duchu błagałam, żeby powiedział mi, że tylko żartuje. Nie doczekałam się jednak od niego tych słów.

Nerwowo przełknęłam ślinę. 

- To kim ja jestem? - wydusiłam z siebie.

-  Teraz nie umiem Ci na to pytanie odpowiedzieć. 


Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam.

- To może być przypadek,  że naszyjnik pojawił się u Ciebie w pokoju, jednak myślę, że coś musi Cię łączyć z Krainą Gwiazdozbiorów - oznajmił z pewnością w głosie. - Kiedy ukazało Cię Lustro Prawdy Lilianna udała się do Twojego Świata, żeby porozmawiać z Twoimi rodzicami. Lustro pokazało dokładne namiary Twojego miejsca zamieszkania. Gdy się tam tylko pojawiła pod postacią człowieka i zaczęła na spokojnie zadawać im coraz to bardziej szczegółowe pytania to Ci od razu się przestraszyli. Nie dawali jej dojść do głosu. Uznali, że jest zagrożeniem.
Tak samo było z innymi wysyłanymi aniołami do Ciebie. Twoi rodzice nie ufali absolutnie nikomu

I wtedy mnie oświeciło.

- To dlatego notorycznie zmienialiśmy miejsce zamieszkania! Moi rodzice chcieli mnie w ten sposób chronić.

- Tak, to była ich metoda - zgodził się Will. - Potem Lilianna odpuściła, bo zdała sobie sprawę, że tylko pogarsza sytuację. Wpadła na inny, bardziej wyszukany pomysł. Posłała do Ciebie Audrey. Twoi rodzice niczego mieli się nie domyślić

- Rozumiem...

Ciągle, jednak miałam w głowie słowa Willa, że mogę nie być człowiekiem. 
Will zerwał chaber i mi go podał, uśmiechając się serdecznie.

- Pozrywaj z niego płatki. Nawet nie wiesz jak to pomaga rozładować negatywne myśli – powiedział przekonująco.

- Chcesz, żebym wyżyła się na płatkach? Myślałam, że lubisz kwiaty - rzekłam żartobliwie.

Chłopak uniósł brwi wyraźnie zdziwiony moją sugestią.

- No wiesz, znałeś nazwę tamtych kwiatów w przychodni – przypomniałam mu myśląc, że w ten sposób go oświecę.

- Dobra masz mnie, to moje ciche hobby.

Chłopak lekko mnie szturchnął w ramię udając zawód, że odkryłam jego sekret.

Uśmiechnęłam się do niego i też go szturchnęłam. 

- Będziemy mieli, o czym rozmawiać.

Przytaknął, po czym oboje się do siebie uśmiechnęliśmy.

Nic więcej nie dodając spojrzeliśmy przed siebie wsłuchując się w szum wiatru, jakby on miał odgonić złe myśli. Zobaczyłam w oddali przechadzające się sarny. Wyglądały dokładnie tak jak w naszym świecie. Dostrzegłam też wiewiórki wchodzące na pnie drzew i znikające za ich liśćmi. Jedna z nich podbiegła do mnie, co mnie zaskoczyło. Zaraz sobie jednak przypomniałam słowa Esterki, że tu każde zwierze jest oswojone. Bez wahania, czy najmniejszego strachu, pogłaskałam wiewiórkę a ta nie dość, że nie odsunęła się ode mnie,to jeszcze wskoczyła mi na ramię. Siedziała tak sobie chwilę, po czym przeszła na Willa.



- Chyba Cię lubi.

- Na to wygląda.

Pogłaskał wiewiórkę, a ta popędziła znów w głąb lasu. Jeszcze odwróciła się na kilka sekund, jakby chciała się z nami pożegnać. Po chwili zniknęła za konarami drzew.

- I jak, lepiej już Ci? – zapytał.

- Sama nie wiem...

- Wiem, że ciągle myślisz o tym co Ci powiedziałem -  rzekł chłopak, patrząc na mnie ze współczuciem. -  Choć muszę przyznać, że nie wyczuwam, abyś miała nadprzyrodzone zdolności, a my anioły umiemy rozpoznać swoich.


- Rozumiem...

- Chociaż istnieją pierścienie kamuflażu, słyszałem o nich.







1 komentarz:

  1. Super rozdział! Wow. Niby zwykła biżuteria... (ale jednak nie), a tak ważna.

    OdpowiedzUsuń