poniedziałek, 1 czerwca 2020

Rozdział 23



Bezwiednie podbiegłam do niej.  Poczułam zapach parzonego rumianku, który wydobywał się z jej ceramicznego kubka. 
- Witaj Esterko! – przywitałam się z nią.
Dopiero teraz po bliższym przyjrzeniu mogłam zauważyć, jaka jest blada.
- Ariadne, tak miło Cię znowu zobaczyć – powiedziała Esterka słabym głosem.
- Co się stało? Dlaczego tak marnie wyglądasz? – spytałam odruchowo.
Martwił mnie jej stan.
- Ja...wszystko dobrze – odpowiedziała, jeszcze lekko się trzęsąc.
Aurelia pochyliła się nade mną.
- Ariadne, chodź na słówko – szepnęła mi do ucha.
Udałyśmy się razem gdzieś na ubocze, kiedy to Will i Alice dotrzymywali Esterce towarzystwa.
Patrzyłam na Aurelie z niepokojem.
- Esterkę na Ziemi zaatakował demon, dlatego jest taka przerażona – wyjaśniła.
Odruchowo spojrzałam na Esterkę, czy nie ma jakiś ran na ciele.
- Spokojnie, nic jej się nie stało, bo zdążyła w porę uciec.
Odetchnęłam z ulgą.
- Biedna... - Patrzyłam na Esterkę ze współczuciem. – Kiedy to się stało? – zapytałam po chwili.
- Kiedy poszłaś z Willem odwiedzić Audrey, mnie i Alice też naszła taka myśl. Byłyśmy już blisko przychodni i nagle dostrzegłyśmy Esterkę. Siedziała na ławce ze wzrokiem wbitym w ziemię, ciężko dysząc. Mówiła pojedyncze słowa takie jak: demon, ucieczka... Od razu z Alice zrozumiałyśmy, że miała nieciekawe spotkanie. Zabrałyśmy ją tutaj, żeby się uspokoiła i odpoczęła. Esterka jest mi z Alice bliską przyjaciółką i nie mogłam jej tak zostawić.
-  Esterka ma dobrych przyjaciół – powiedziałam z uśmiechem. 
- No a jakże! – Aurelia wywróciła oczami i zrobiła nadąsaną minkę, co wyglądało dosyć zabawnie.
 - Teraz powiedz co Tobie się przydarzyło. Też nie wyglądałaś w pierwszej chwili najlepiej jak Cię zobaczyłam.
Aurelia czekała, aż coś powiem.
Z trudem przychodził mi dobór słów.
-  Ja...
Wzięłam głęboki wdech.
- Ktoś obserwował mnie w lesie - powiedziałam wypuściwszy jednocześnie  powietrze z płuc.  
Aurelia patrzyła na mnie zdumiona.
- Jesteś pewna?
- Tak, choć chciałabym, żeby to było nieprawdą.
Znów zaczęłam się trząść. 

Tymczasem w posiadłości Aarona:


- I jak tam nasze małe chucherko? - spytałem mojego zaufanego  sprzymierzeńca.

- Widać, że to małe chucherko zyskało przyjaciół wokół siebie. Trudno się oprzeć
takiemu niewiniątku.

- Ta bezczelna...

Nie pozostało mi nic innego, jak tylko pogratulować dziewczynie tej niewinności, która
tak działa mi na nerwy.

- Co zrobisz, jeśli się tu pojawi?

Usłyszawszy to głupie pytanie, aż poderwałem się z krzesła.

- Co zrobię pytasz? Zaraz Ci pokażę.

Dla improwizacji zrzuciłem talerz, że stołu, a ten roztrzaskał się na kawałki.

- Co zrobię? Cóż zabawię się z nią trochę. A potem zadam jej ból. Dziewczyna będzie się czuła jak ten roztrzaskany talerz. Nikt nie będzie krzyżował mi planów a zwłaszcza taka wywłoka. Odechce jej się wtedy wchodzić mi w paradę – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. - W ogóle nie rozumiem tego!? Skąd ta dziewucha, co ledwo wyszła z pieluch ma tak potężną rzecz?! Naszyjnik, który należał do mojego ojca i powinien być mój!!! -
Złapałem się za głowę nie mogąc już dłużej znieść tego absurdu.

- Nie wiem. Chociaż krążyła legenda o powierniku - strażniku naszyjnika.
Kryształowe serce wzywa wybraną osobę. Tylko on ją słyszy. Krążą plotki, że może go odebrać właścicielowi. Ale dawno nikt nie słyszał o strażniku wisiorka. Panie może
rozejrzę się? Może gdzieś tam jest osoba, której szukamy, a wtedy Twój cel będzie bliski osiągnięcia?

- Zawsze to lepsze niż nic - stwierdziłem nalewając sobie wina. - Na razie jednak chcę
się skupić na tej całej Ariadne, ale nie zabraniam Ci się za nim rozglądać.

Mój oddany sługa skinął głową, po czym udał się w stronę wyjścia.
Wlałem sobie kolejny kieliszek wina.

- Właścicielka naszyjnika i jego tajemniczy powiernik...Fascynujące!
Szkoda, że oboje czeka to samo, bo właściciel naszyjnika może być tylko jeden, a będę nim ja!

1 komentarz:

  1. Super rozdział. Trochę krótki. :( Ale bardzo mi się podoba. A co to za postać w tym kapturze? -_-

    OdpowiedzUsuń