Drzwi, pod które zaprowadził mnie Will wydawały się dziwnie znajome...
- Czy to jest...
- Biblioteka – dokończył za mnie.
A
więc moje skojarzenie było słuszne.
Weszliśmy do środka i przeszliśmy przez regały.
Doszliśmy do jakiegoś pustego zaułku między półkami. Nie rozumiałam, czemu tu
jesteśmy?
Will wypowiedział słowa znów w jakimś nieznanym
mi języku. Po chwili ta pusta ściana zaczęła się ruszać. Przede mną ukazało się
dotąd nieznane mi przejście.
- Nie powtarzaj tych słów nikomu - poprosił mnie Will.
- Już ich nie pamiętam – wyznałam szczerze.
Zeszliśmy na dół krętymi schodami. Im bardziej
schodziłam w dół, to schody wydawały mi się coraz węższe. Ledwo już się
mieściłam.
- To już niedaleko – oznajmił, widząc moją zdegustowaną
minę.
Wtedy zobaczyłam koniec schodów.
- Hura! – wykrzyknęłam na głos.
Will zachichotał na moją entuzjastyczną reakcję. Już po
przekroczeniu progu pomieszczenia poczułam coś magicznego. Podłoga, jak i
ściana była niebieska i świetlisto-połyskujaca. Po prawej stronie
znajdował się niewielki marmurowy, okrągły basen połączony z grotą. Z góry
wypływał przejrzysty i krystaliczny strumień wody wpadający do tego basenu. Podeszłam,
żeby się temu pięknu przyjrzeć z bliska.
- Po złożeniu przysięgi wchodzimy pod ten strumień
wody. To tak zwane oczyszczenie – wyjaśnił.
- A jakie składacie przysięgi? –spytałam zaciekawiona.
- Są różne. Kiedy chciałem przystąpić do Rady
Bezpieczeństwa musiałem złożyć przysięgę przed Radą Błyszczących, że zawsze będę bronić Krainy, nawet
kosztem własnego życia. W tej książce zapisana jest ta przysięga, którą należy
wymówić.
Wskazał mi palcem drewniany stojak, na której leżała
jakaś książka.
Podeszłam bliżej. Książka była w połowie otwarta.
Strona zaznaczona była złotą wstążką.
Nic nie mogłam z niej wyczytać. Litery były zapisane w jakimś nieznanym
mi języku.
- A kim jest Rada Błyszczących? - spytałam z ciekawości, jednocześnie przeglądając książkę.
- Jest to najwyższa straż, stoi nad wszystkimi pozostałymi strażami, łącznie z naszą. A nazwa "błyszczący " wzięła się z tego, że Ci aniołowie błyszczą. Dosłownie. Razem jest ich pięciu. Jakbyś kiedyś składała przysięgę to na pewno ich poznasz.
Zaczęłam ich sobie wyobrażać. Muszą wyglądać ciekawie z tym błyszczykiem.
- Chodź za mną – ponaglił mnie Will wyrywając mnie z myśli o nich.
Westchnęłam zrezygnowana. Chciałam go jeszcze o tak
wiele rzeczy zapytać.
W pomieszczaniu po prawej stronie znajdowało się
jeszcze inne wyrzeźbione wejście. To był ciemny korytarz.
- Możesz mnie złapać za rękaw jak chcesz – zaproponował
widząc moją minę pełną obaw i lęku.
Kiwnęłam głową.
Weszliśmy do środka.
Will od czasu do czasu pytał mnie czy idę za nim. W
drodze potknęłam się o coś. Gwałtownie chwyciłam się jego rękawa, żeby nie
upaść.
- Może chwyć mnie za tą koszulę – powiedział żartobliwie.
Zaśmiałam się nerwowo i koniec końców to zrobiłam.
Moim oczom ukazało się jasne światło.
To
musi być koniec korytarza – myślałam z ulgą.
Nie myliłam się. Doszliśmy do jakiejś sali. Ściany tego pomieszczenia były obrośnięte
krystalicznymi, przezroczystymi diamentami w kształcie sopli. Widok był
nieziemski. Na środku stała przezroczysta gablota, a w niej znajdowała się złota
książka.
Will otworzył drzwi gabloty, wyjął książkę i mi ją
podał. Była bardzo ciężka.
- Może jak przeczytasz jej fragmenty to zrozumiesz,
dlaczego nie możesz iść tam ze mną – odparł.
Zaczęłam przyglądać się książce. Na okładce widniał jakiś napis, ale nie
mogłam go odczytać.
- Tytuł brzmi POŚWIĘCENIE – zdradził.
Delikatnie wziął ode mnie książkę, otworzył na
jakiejś stronie i zaczął czytać:
W trakcie buntu wznieconego przez Aarona złe istoty nie odpuszczały. Żeby chronić siebie i innych mieszkańców 44 ochotniczych aniołów
wspólnie wypowiedziało silne zaklęcie zaczerpnięte z pradawnej Księgi Przemian
i Zaklęć, która jest ściśle strzeżona w Mglistej Wieży. Jest to księga, która
towarzyszyła mieszkańcom Krainy przez wieki, a o jej powstaniu krążą legendy.
Szybko zrozumieliśmy, że w niej znajdują się przeróżne zaklęcia, które mają
wielką moc, a co więcej, sprawdzają się. Wypowiedziane zaklęcie stworzyło
barierę i zapobiegło w przedostawaniu się do nas wrogów. Niestety, aby
wypowiedziane zaklęcie zadziałało i było skuteczne anioły dobrowolnie oddały
część swoich mocy. Niektórzy potracili skrzydła, jeszcze inni swoje zdolności
uzdrawiające. Ta heroiczna postawa będzie pamiętna przez wieki.
Mieszkańcy Krainy
Will pokazał mi je.
- Moi rodzice zgłosili się na ochotników. Oni potracili
swoje anielskie skrzydła – wyznał ze smutkiem. - Mają na imię Idalia i Felix.
Wskazał mi ich palcem w książce.
Spojrzałam na przyjaciela ze współczuciem.
- Twoi rodzice poświęcili się dla dobra ogółu –
próbowałam podzielać jego ból.
Will zakrył oczy dłonią.
- Miejmy tylko nadzieję, że ich poświęcenie nie pójdzie
na marne.
- Jak to?
- Kiedy ukazałaś się w Lustrze Prawdy znów pojawiła się
nadzieja, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Ariadne, jeżeli umrzesz ta
nadzieja zgaśnie. Jesteś naszym światełkiem pośród ciemności.
- To jak mogę Wam pomóc?- spytałam z rozpaczą.
- Po prostu żyć – wyznał ze smutnym uśmiechem na
ustach.
Super rozdział. :) bardzo się cieszę, że wena Cię nie opuszcza:) I czekam na nowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie, tylko co tak rzadko? :D
OdpowiedzUsuń