sobota, 30 października 2021

Niespodziewana pomoc

W łatwy sposób zgubił rozwścieczonych ludzi. Zaczął prowadzić go przez ciemny tunel, który służy jako awaryjne wyjście. W ciemności królewicz nie mógł spostrzec kim jest ten człowiek. Przy końcu tunelu tajemniczy jegomość zdjął swoją szatę z kapturem i podał mu ją.  

- Włóż ją szybko i wiejemy stąd. 

- Ehh...

Młody królewicz spojrzał na niego zdezorientowany. Widząc jego twarz przy świetle nic mu nie zaświtało. 

To czemu tak bardzo chce mi pomóc? - zadawał sobie w myślach to pytanie.

Nie miał też zbytnio wyboru, aby go nie słuchać. Miał w sumie dwa wyjścia. Iść z nieznajomym, możliwe szaleńcem, albo zostać poćwiartowanym przez rozwścieczony tłum. Wybór niewielki. Włożył więc szatę i przysłonił się kapturem. Wtedy nieznajomy wziął go za rękę i pobiegł przed siebie. W czasie drogi Charles zadawał sobie dwa pytania: Kim jest ten tajemniczy człowiek i dlaczego ludzie zdają się nie zwracać na nich uwagi? Przecież biegną na środku ulicy w biały dzień!

Zaprowadził go do jakiegoś zaułka. Szli ciemnym i wąskim korytarzem. Po jego przebyciu Charles ujrzał niewielką chatkę. 

- To tutaj - oznajmił nieznajomy, puszczając rękę królewicza. 

Weszli do środka. Pomieszczenie wydało się Charlesowi bardzo skromne. 

- Może nie będzie ci tak przyjemnie, jak na twoich dostojnych dworach, ale na chwilę obecną nie masz wyboru - powiedział widząc jego niepewną minę. 

- Bardziej zastanawia mnie kim ty jesteś - oznajmił Charles patrząc na niego pytająco.

- Może zostawmy to na później? 

- Nie - sprzeciwił się stanowczo. - Chcę wiedzieć kim jesteś. To rozkaz króla. 

Nieznajomy westchnął i spuścił z rezygnacją głowę.  

- Zatem usiądźmy - zaproponował.  

Usiedli przy drewnianym stole. Charles zdjął szatę i powiesił ją z tyłu na krześle. Mężczyzna przez chwilę milczał. Po chwili spojrzał w jego stronę niepewnym wzrokiem.

- Zacznę może od tego, że od dzieciństwa śnią mi się regularnie sny. Mają one związek z tobą. Na początku myślałem, że mam coś z głową, ale teraz już tak nie myślę, bo te sny się spełniły. 

- Chcesz powiedzieć, że śnią ci się prorocze sny związane ze mną? - zapytał królewicz podsumowując całą wypowiedź. 

Mężczyzna kiwnął twierdząco głową. Po chwili mówił dalej: 

- Pewna kobieta w snach, powiedziała mi, że któregoś dnia po koronacji zostaniesz opuszczony i będzie ci groziło niebezpieczeństwo. Moim zadaniem było cię ochronić w danym dniu o określonej porze. Wywiązałem się, za pomocą jej wskazówek. Dziwne, prawda? - powiedział mężczyzna z uśmiechem. 

- Trochę dziwne, a nawet bardzo dziwne... - przyznał Charles próbując jednocześnie sobie wszystko przyswoić. - A, kto dokładnie ci się śni? Jak ta osoba wygląda? - zapytał lekko drżącym głosem z odczuwalną ekscytacją. 

- Niech to będzie ta dziewczyna z witraża - powtarzał królewicz niesłyszalnym szeptem.

Gdyby to była ona znaczyłoby, że nie zwariował i nie oszalał. 

Jej opis idealnie się zgadzał. 

- Ja też ją widziałem. Dosłownie wyszła z witraża i uratowała mnie. 

Królewicz uśmiechnął się ze szczęścia, że to ona. Na jego policzkach wstąpił rumieniec, gdy tylko sobie przypomniał tę chwilę, jak ta piękna dziewczyna ukazała się przed nim. 

- To miło, że nie bierzesz mnie za wariata - zaśmiał się mężczyzna żartobliwie. 

- Gdybym cię wziął znaczyłoby, że sam jestem wariatem - odpowiedział mu z podobną miną. - Czyli ta dziewczyna poprosiła cię, abyś mnie chronił, tak? 

- Tak, na wiele sposobów - odparł. 

- To znaczy? 

- Z zawodu jestem szklarzem i malarzem. Któregoś dnia poprosiła mnie, żebym stworzył witraż z jej podobizną w Królestwie Północy. Miejscem miała być jedna z komnat, w zamku. Pytałem we śnie: "Jak ja tam wejdę, jak ich przekonam?". Ona zaś ze spokojem powiedziała, że bardzo łatwo mi pójdzie i nie muszę się niczym przejmować. Po dopłynięciu na miejsce okazało się, że szukano w tym samym czasie malarzy i dekoratorów do zaprojektowania jednej z komnat! Zgłosiłem się na ochotnika i stworzyłem ten witraż. Nie miałem pojęcia do jakiego służy celu. Po prostu zrobiłem to, o co mnie prosi. Inaczej nie dałaby mi spokoju - przyznał z żartobliwym śmiechem. 

- To już wiem kto jest twórcą tego arcydzieła...

Od natłoku informacji Charlesowi w głowie zaczęło się kręcić. Jednocześnie miał tak wiele pytań i dalej chciał je zadawać:

- Zastanawia mnie jeszcze fakt, dlaczego nikt nie zwrócił na nas uwagi jak uciekaliśmy. Pod tym kapturem, co mi dałeś da się dojrzeć moją twarz. 

- Ten kaptur, ta szata... ona nie jest zwyczajna. Osoba, która ją włoży staje się niewidzialna. 

-  Co? - Charlesowi oczy się szekoro otworzyły ze zdumienia. - To niemożliwe. Takie rzeczy nie istnieją. Są tylko w bajkach. 

- Skoro oboje zgadzamy się, że dziewczyna może sobie wyjść z witraża, to czemu nie dać wiary z niewidzialną szatą?

- Zaraz, zaraz - powiedział królewicz kręcąc głową. - To mi się śni. To nie może być prawdą. Pojawiasz się znikąd, zabierasz mnie gdzieś za pomocą niewidzialnej szaty... To, że ta dziewczyna wyszła wtedy z witraża to też część mojego snu. Nie ma cię tu. Nie ma... 

Kiedy Charles wmawiał sobie, że to tylko sen, ktoś zapukał do drzwi. 

- To ty się bij z myślami, a ja otworzę - oznajmił mężczyzna i poszedł w kierunku drzwi. 

- Nie, to niemożliwe...to ty...wróciłaś!

 Z oczu mężczyzny popłynęły łzy. Zalał się głośnym płaczem. 

- Tak, wróciłam. 

Charles podszedł do drzwi i zamarł. Przed nimi stała dziewczyna, którą wcześniej uratował z rąk króla Edwarda! Nagle zaczęła osuwać się na ziemię. W ostatniej chwili mężczyzna złapał ją w pasie. 








 


1 komentarz:

  1. Czuję się jakbym wylądowała w Hogwarcie. Niewidzialna szata? Wooow. Masz pomysły. Ale to dobrze. Aby więcej takiej weny.

    OdpowiedzUsuń