Odprowadziliśmy Esterkę do wolnego pokoju, żeby się
przespała. Nawet nie oponowała. Następnie z powrotem udaliśmy się do tej
pięknej sali. Aurelia, podobnie jak i Alice oczekiwała wyjaśnień z naszej
strony.
Obie wyglądały na wyraźnie zmartwione.
- Czyli mówisz, że obserwowała Cię jakaś postać w
kapturze? – Aurelia powtórzyła moje słowa.
Kiwnęłam głową.
- Ile Was obserwowała? – spytała Alice.
- Nie potrafię Ci jednoznacznie powiedzieć ile tam mogła stać –
odpowiedział jej Will. - W pewnym momencie poczuliśmy z Ariadne dziwny
niepokój, jakbyśmy nie byli tam sami. Wtedy ją spostrzegliśmy, postać w szarym
kapturze. Dokładnie przyglądała się Ariadne, a po chwili zniknęła na naszych
oczach – wyjaśnił dziewczynom po skrócie.
- Czy to...- Aurelia chciała coś powiedzieć, ale się zawahała. Wzięła głęboki wdech. Widziałam przerażenie w jej oczach. – Czy to mógłby być On? No wiecie... – wydobyła w końcu z siebie.
Wszyscy jakoś posmutnieli, przez sugestię Aurelii. Ich
negatywne emocje zaczęły mi się udzielać.
- A kim jest ten ON? – spytałam, choć domyślałam się, dzięki opowieściom Willa o kogo chodzi.
- Nazywa się Aaron, ale tu nie wymawiamy jego imienia –
zaznaczyła Aurelia. - To ten upadły anioł ciemności, o którym mówiła Ci
wcześniej Lilly.
Zaczęłam sobie wszystko przypominać.
- Myślicie, że mógł się do nas przedrzeć? - spytała Alice cichym, drżącym głosem.
Will podrapał się po karku.
- I tak zostawić swój zamek? Nie chce mi się jakoś w to
wierzyć – przyznał przed nami. – Kimkolwiek jednak ona jest, to zamiarów z
pewnością nie ma dobrych, bo naszyjnik Ariadne zaczął świecić.
Kiwnęłam głową zgadzając się z nim.
- Dlatego musimy mieć teraz szczególne baczenie na
Ariadne – dopowiedział zwracając się twarzą do mnie.
Wszyscy z
wyjątkiem mnie mimowolnie kiwnęli głową.
Byłam im za to wdzięczna, ale nie chciałam, żeby
ryzykowali dla mnie swoje życie.
- Słuchajcie, nie musicie...
- Ależ tak musimy – powiedziała Aurelia stanowczym
tonem.
Alice podeszła do mnie i położyła swoją małą dłoń na
moim prawym ramieniu. Po chwili pochyliła się w moja stronę.
- Ariadne nie możemy Cię stracić. Jesteś naszą ostatnią
nadzieją – szepnęła mi niemal do ucha.
Nie wiem dlaczego w tej dramaturgicznej chwili skojarzyła
mi się scena z Gwiezdnych Wojen jak Księżniczka Leja mówiła Obi-Wanowi Kenobiemu,
że jest jej ostatnią nadzieją.
Super rozdział! Bardzo mi się podoba. Ciekawe na kogo Ariadne wpadła. Tak z innej beczki tęsknię już za Audrey :(.
OdpowiedzUsuń