Obudziłam pod miękką tkaniną. Czułam na sobie zimny pot, który ociekał po czole.
Ja chyba zemdlałam.
Ten straszny sen, wizja Nataniela i Lilly...a więc to prawda...
Czułam, że uchodzi ze mnie życie w związku z tą wiadomością.
Przekręciłam się na drugi bok, nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Wtedy obiłam się o kogoś. Obok mnie siedziała Alice, Aurelia i Esterka. Aurelia kiedy zobaczyła, że się obudziłam natychmiast wstała. Wzięła leżącą na taborecie przezroczystą szklankę z wodą. W tym samym czasie Esterka poprawiała mi poduszkę, a Alice trzymała moją dłoń, lekko ją gladząc. Aurelia podstawiła mi szklankę tuż pod usta.
- Pij – powiedziała rozkazującym, ale jednocześnie łagodnym tonem.
Próbowałam sama chwycić szklankę, ale ręce mi drżały. Zresztą i tak by mi nie dała jej trzymać. Czułam się jak małe dziecko, kiedy podawała mi ostrożnie wodę do ust. Wypiłam wszystko.
- C...Co Wy tutaj robicie? – spytałam zdziwiona.
- Pamiętasz jak krzyczałaś w pokoju? Potem zaczęłaś osuwać się na ziemię. Nataniel złapał Cię w ostatniej chwili i położył na łóżku. Zemdlałaś. Lilly i Nataniel czuwali nad Tobą zanim przyszłyśmy do Ciebie z odwiedzinami. Zadeklarowałyśmy, że my zostaniemy, a Lilly i Nataniel zaczną w tym czasie zbierać ludzi, aby sprawniej odbić Twoich rodziców - wyjaśniła Aurelia.
Wtedy znowu zalałam się łzami.
- Lilly nie zdradziła nam szczegółów, co było powodem Twojego zachowania - przyznała Aurelia ze smutnym spojrzeniem. - Ariadne, co się dzieję? – spytały dziewczyny jednocześnie.
Opowiedziałam im ze szczegółami, co mi się przyśniło, a potem wyznanie Lilly i Nataniela zgodne z prawdziwością snu. Dziewczyny słuchały uważnie.
- Mogę już nigdy ich nie zobaczyć – mówiłam przez łzy.
Alice mnie objęła.
- Wszystko będzie dobrze – powtarzała mi do ucha.
- Nasze wizje nigdy nie są klarowne – przyznała Aurelia próbując mnie pocieszyć.
- Skoro większość tam wyrusza to znaczy, że nie stracili nadziei – dodała Esterka.
Słowa anielic sprawiły, że zaczęłam im wierzyć.
- A wszystko już u Ciebie w porządku? – spytałam Esterkę, a ta uśmiechnęła się.
- Tak, już wszystko dobrze - powiedziała, odgarniając kosmyk swoich pięknych, długich blond włosów.
Do pokoju niespodziewanie weszła Lilly.
Jak mnie tylko zobaczyła, na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
Podeszła do mojego łóżka.
- Ariadne jak to dobrze, że się obudziłaś!
Nie wiem czemu, ale nie mogłam jakoś spojrzeć w jej oczy.
- Dziewczyny zostawicie nas same? W tym czasie możecie przygotowywać się na naradę.
Jak to powiedziała te zaczęły kierować się do wyjścia. Jeszcze każda z nich uśmiechnęła się do mnie serdecznie próbując dodać mi otuchy. Esterka, jeszcze przejrzała się w lustrze stojącym na garderobiance zanim wyszła.
Lilly usiadła tuż obok mnie.
- Ariadne, nie chciałam, abyś dowiedziała się tego w ten sposób...
- Ja w ogóle chciałabym się nie dowiedzieć – powiedziałam powstrzymując łzy.
- Ariadne mówię Ci o wszystkim, bo dałam sobie postanowienie, że nie będę Cię okłamywać, ale to wszystko co widzieliśmy pewne nie jest. Ta wizja była krótkotrwała. Przed domem Audrey też warowały demony.
- A więc jest iskierka nadziei, że wszyscy żyją?
- Oczywiście, dlatego wyruszamy, żeby się przekonać.
- Dobrze...
- Na pewno nie zostaniesz tutaj sama – kontynuowała anielica. – Po incydencie w lesie zostanie z Tobą kilka osób.
- Czyli już wiesz o postaci w kapturze? – zapytałam ją.
- Tak. Nie ogłosiliśmy na razie stanu zagrożenia, ponieważ chcemy sami na początku przyjrzeć się sytuacji z bliska, dlatego Ariadne mów mi o wszystkim, co Cię zaniepokoi lub wyda Ci się podejrzane.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Ariadne jeszcze jedno...Rodzice nie mówili Ci
niczego o Twoim pochodzeniu? Ufasz mi na tyle wystarczająco, żeby mi się
zwierzyć?
- Ehh – zająkałam się.
Lilly nic nie wie o zamiarach moich i Willa względem Audrey. Czy to, że wyznam jej prawdę nie skupi zbyt wielkich oczu na mnie jak to teraz nie jest potrzebne?
Nagle do środka wszedł Nataniel. Nawet nie zapukał.
- O wiedziałem, że tu jesteś Lilly.
- Tak, dobrze, że przyszedłeś, ale pukaj następnym razem – zwróciła mu uwagę wstając.
- To by za długo trwało. To, co idziemy już opracować plan działania w związku z odbiciem taty Audrey i rodziców Ariadne? - zapytał wymijająco.
- A już wszyscy są na dole?
- Tak, wszyscy czekają.
- A zatem chodźmy – rzekła anielica, a następnie pochyliła się na de mną. – Wrócimy do tej rozmowy później - szepnęła.
Udaliśmy się na zebranie, żeby ustalić, co dalej.
A więc, jest nadzieja, że moi rodzice żyją. Ta świadomość, że mogę ich znów zobaczyć dała mi na nowo siłę do życia.
Super rozdział. Dlaczego taki krótki? Czekam na dalsze historie ;). Poooozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe co to za pergamin?
OdpowiedzUsuńTego wszyscy czytelnicy dowiedzą się w dzisiejszym bądź jutrzejszym rozdziale. Pozdrawiam. :)
UsuńWitam! Nie wstawię dzisiaj kolejnego rozdziału mimo, że miałam taki zamiar, ale już niebawem się pojawi, to mogę zagwarantować. Polecam za to przeczytać rozdziały od 20, bo naniosłam poprawki i dodałam tam jeszcze co nie co. Pozdrawiam wszystkich czytelników ;)
Usuń