Tajemnica w Krainie Gwiazdozbiorów...
Od autora
Czy można
się naprawdę zakochać? Czy można kogoś pokochać do tego stopnia, że jest się
pewnym, że chce się z tą osobą zostać do końca życia? Czy istnieje prawdziwa
miłość i moc przyjaźni, która może być tak silna, że nic nie jest w stanie jej
zniszczyć? Takie pytania trafiają do każdego człowieka, który zastanawia się
nad swoim życiem i tajemnicami własnego serca. Prawdziwa miłość to taka, gdy
przed śmiercią ostatnia myśl będzie o tej osobie. Człowiek umiera, ale to, co
czuł na zawsze pozostanie jak nie na tym świecie to w innym. Takie uczucie
potrafi dokonać, rzeczy niemożliwych wręcz nierealnych. Bohaterowie tej
książki będą się ciągle zmagać z tymi pytaniami i wątpliwościami. Ja mogę z
pewnością powiedzieć, że od przeznaczenia nikt nie ucieknie. Nie wiemy, co
będzie nam dane i przez co każdy z nas będzie musiał przejść. Jedyne, co możemy
zrobić to wybrać, w jaki sposób może się to odbywać. Może być piękne, magiczne,
ale i również destrukcyjne. Pewien znany człowiek John Ronald Reuel Tolkien,
autor bestsellerów powiedział: „Czasami
miłość wiedzie w otchłań nas samych, a co gorsza ludzi, których kochamy”
23 maj 3003
Pamiętam
ten dzień jakby był wczoraj, choć miałam tylko 6 lat. Jak każde dziecko byłam
ciekawa świata. Bawiłam się lalkami i uważałam, że drzewa mają magiczne
przejścia tylko trzeba wypowiedzieć poprawne hasło. Osoby z rodziny mówiły mi,
że jak byłam mała miałam bujną wyobraźnie. To się do tej pory nie zmieniło.
Brakowało mi jednak przyjaciół. Mieliśmy z rodziną dużo przeprowadzek. Nawet
nie potrafiłabym ich wszystkich zliczyć. Nigdy nie zapytałam, czemu
musieliśmy tyle razy opuszczać różne miejsca. Gdy choć wspomniałam coś na ten
temat zbywali mnie. W końcu jak każde dziecko odpuściłam i nie wracałam już do
tego. Pogodziłam się z myślą, że będzie tak już zawsze, chociaż powoli
irytowało mnie to ciągłe życie na walizkach. Wszystko zmieniło się pewnego
feralnego dnia. Rodzice z uśmiechem oznajmili mi, że przeprowadzamy się do
pewnego miasteczka, gdzie zostaniemy już na dłużej. Niezbyt im wierzyłam, ale
po entuzjastycznej minie mamy dałam się w końcu przekonać. Ciągle pamiętam moje
pierwsze wrażenia, gdy wysiadłam z samochodu. Wiedziałam już, że to jest jedyne
miejsce, w którym będę naprawdę szczęśliwa i w pełni spełniona. Wciąż pamiętam
ten zapach ambrozji unoszący się w powietrzu. Wokół było wiele drzew. Miały
przeróżne kolory. Nieopodal rozciągał się niewielki las. W nim znajdował się
mały strumyk, który mienił się w promieniach Słońca, a woda była tak przejrzysta,
że mogłam się przyglądać bez końca. Było pełno przestrzeni, w której taka
osoba jak ja może się wyszaleć i przeżyć coś niesamowitego. Czułam, że to
miejsce stopniowo zmienia moje życie. Był jednak taki dzień, który diametralnie
je odmienił. Weszłam do mojego pokoju. To był zdecydowanie mój ulubiony
zakątek, w którym mogłam się odnaleźć. Niebieskie ściany, drewniana podłoga,
pełno zabawek i dwa wielkie okna z niebieskimi roletami, na których widniały
rumianki sprawiały, że pokój był taki przytulny. Najbardziej lubiłam jednak
łóżko. Pościel była śnieżno- biała bawełniana. Nie mogłam się powstrzymać, aby
czasem tak po prostu wtulić się w tą jedwabną tkaninę. Wskoczyłam i owinęłam się
w nią. Wyglądałam jak ślimak. Nagle poczułam coś zimnego owiniętego na mojej
nodze. Zdziwiłam się, bo bardzo rzadko kładłam coś na moim łóżku. Nie należałam
z pewnością do czyściochów, ale miałam tą jedną zasadę, aby nic na nim nie
kłaść. Miałam to łóżko od dzieciństwa i uważałam je za świętość. Powoli
odsunęłam pościel ciekawa, co to może być. Od razu spostrzegłam, że to coś
świecącego. To był jakiś naszyjnik. Zastanawiałam się jak on się tu
znalazł. Nigdy go wcześniej nie widziałam. Ostrożnie go rozplątałam od mojej
prawej stopy. Dokładnie mu się przyjrzałam. Cały emanował blaskiem. Był
przepiękny. Całość zrobiona była z małych, kolorowych koralików. Do niego
przyczepiony był jakiś czerwony kryształ w kształcie serca. Bardzo odbijał się
od światła. Był przejrzysty niczym kropla wody. Zapragnęłam go założyć. Gdy
znalazł się na mojej szyi, poczułam przypływającą przeze mnie energię. Było
to coś niesamowitego, magicznego. Nie chciałam go już nigdy więcej zdejmować.
Coś mówiło mi w duszy abym tego nie robiła. Kiedy już zdarzyło mi się go zdjąć z szyi przepełniał mnie smutek. Próbowałam dowiedzieć się czegoś od
rodziców na temat tego naszyjnika. Oni również go nigdy nie widzieli. Nie
wierzyli w moją historię, że go znalazłam sama w pokoju. Trudno jednak uwierzyć
6-letniemu dziecku. Mimo wszystko miałam zamiar go zatrzymać. Nie rozstawałam
się z nim na krok. Czas płynął dalej... Chodziłam jak wszyscy do szkoły, w
której poznałam moja pierwszą prawdziwą przyjaciółkę. Mam już 16 lat i nadal tu
mieszkam. Nie wyobrażam sobie jakbym musiała pożegnać to miejsce. To był mój
prawdziwy dom. Wiele sytuacji z dawnych lat zostawiłam za sobą. Czasem pewnych
rzeczy lepiej nie wiedzieć, bo wtedy życie staje się ciekawsze. Tak jak kiedyś
do teraz nie zdejmuję wisiorka. Stanowi on jakiś niezbadany element, który może
kiedyś odkryję, ale teraz wolę myśleć przyszłością i nie przejmować się. W
głębi serca jednak czuję, że ta tajemnica znalezienia go w moim pokoju kiedyś
powróci...
Ten wisiorek. Zastanawia mnie jak to się dalej potoczy :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jej! Super początek. Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać. A jak mają na imię bohaterowie?
OdpowiedzUsuń