wtorek, 28 kwietnia 2020

Rozdział 18



Patrzyłam na niego zniecierpliwiona. Tych tajemnic zrobiło się już za wiele. Tajemnice, tajemnice, same tajemnice. Oszaleć już można! Książka, którą pożyczyła mi Lilly też mnie za bardzo nie oświeciła w stosunku do mojej osoby. Nadal nie rozumiem, dlaczego właśnie u mnie pojawił się tak ważny naszyjnik. Postanowiłam ciągnąć temat za wszelką cenę, dopóki nie powie mi tego, co wie.

- Nie wiem nawet, od czego zacząć – powiedział Will.

- Spróbuj – odparłam z prośbą w głosie.

Widziałam, że nie łatwo mu to przychodzi. Podeszłam do niego bliżej, myśląc, że w ten sposób bardziej go ośmielę. Will nie dość, że nie odsunął się ode mnie to jeszcze spojrzał mi prosto w oczy.  W końcu się przełamał:

- Fragmenty w książce, którą wręczyła Ci Lilianna, stanowią zaledwie mały wierzchołek góry lodowej w całej tej historii. Kraina pełna spokoju, szczęścia, harmonii, życia w zgodzie... tego już nie ma.

Zaczął się przechadzać po polanie mówiąc dalej: 

- Mieliśmy Cię we wszystko wtajemniczyć, ale powoli bez pośpiechu, żeby nadmiar faktów Cię nie przytłoczył. Też był inny powód – odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się do mnie smutno.  – Naszą intencją było przede wszystkim, abyś żyła tu bez większych trosk jak najdłużej. Jak się dowiesz, co tu się stało to... –  chłopak obiema rękoma przejechał po włosach, po czym westchnął - Nie wiem, czy będziesz się tu tak dobrze czuła jak dotychczas. Jednak może powinnaś już wiedzieć. Pytanie czy jesteś na to gotowa?

Jego wypowiedź nie brzmiała zbyt zachęcająco.

- Eh...Daj mi chwilę...

Rozejrzałam się dookoła patrząc na otaczającą mnie przyrodę. Miałam wrażenie, że jak zostanę przez niego wtajemniczona to pożegnam się z tym idealistycznym obrazem Krainy, który sama stworzyłam.
Odwróciłam się do niego i przytaknęłam. Will od razu przeszedł do rzeczy:

- Czytałaś już o historii naszyjnika prawda? – zapytał

- Tak. Ten anioł miał na imię Jordan. Z tego, co wiem podarował mu go Stwórca.

- To zapewne doczytałaś, że urodził trzech synów: Najstarszego Michaela, młodszego Aarona oraz najmłodszego Aidana.

- Tak i na tym się historia zakończyła- odparłam.

- Właśnie ta historia nadal trwa, ciekawe tylko, jakie będzie jej zakończenie.

Will zerwał chaber i zaczął się nim bawić. Zrywając z niego płatki mówił dalej a ja zamieniłam się w słuch:

- Jordan chciał obsadzić Michaela na tronie, kiedy ten ukończył 21 lat. Wierzył, że pozostali synowie będą jego prawą ręką, przynajmniej tak powinno być. Aaron w przeciwieństwie do Aidana dosyć ciężko zniósł decyzje ojca. Od zawsze kierowała nim ambicja, chciał więcej i więcej. Był zły na cały świat, że nie urodził się, jako pierwszy i on nie przejmie tronu. Ojciec wierzył, że zrozumie i w końcu się z tym pogodzi, że taka jest kolej rzeczy. Tak bardzo się mylił...

Will obrzucił mnie przenikliwym spojrzeniem, w którym było widać zgrozę. Aż ciarki po całym ciele mnie przeszły. Kontynuował:

- Wiele razy Aaron pokazywał swoje niezadowolenie z takiego obrotu spraw, chociażby wtedy, kiedy nie pojawił się na koronacji brata. Wiem, że z tego wybuchła niezła awantura. Jordan kazał odszukać jego młodszego syna. Wiem, że potem czekała ich wspólna pogawędka. 

Will znów podniósł chaber i zaczął zrywać płatki tym razem bardziej nerwowo.

- Michael pragnął pogodzić się z nim i zażegnać ten spór. Tym bardziej, że Aidan niedługo po koronacji odsunął się w cień nie mówiąc nikomu szczegółów, nawet swoim najbliższym. Michael czuł się osamotniony, że Aidan go opuścił. Niedługo po tym zaproponował Aaronowi nawet wspólne panowanie na równi z nim. Młodszemu bratu taki układ nie odpowiadał. Kierowała nim chora żądza posiadania nieograniczonej władzy. Zaczął spiskować z innymi na niekorzyść brata. Kilkoro w królestwie poszło za nim. Aaron od zawsze słynie z przekonującej mowy i sprytu. Pewnie wiele rzeczy niektórym naobiecywał, jeśli on zasiądzie na tronie 
Chłopak przewrócił oczami. 

- Will to, o czym mówisz nie brzmi zbyt optymistycznie – odpowiedziałam pół żartem, pół serio.

- Też bym chciał, żeby było inaczej – powiedział, po czym spojrzał w niebo. Po chwili znów był gotowy kontynuować:

- Kiedy Aaron dowiedział się o tym, że Michael ma odziedziczyć naszyjnik po ojcu ten całkiem oszalał. W złości...-  Will przerwał swoją wypowiedź.
Chciałam go dopytać, ale słowa nie mogły wyjść z moich ust. Blokada jak to mówię. Nie wiem jak zniosę jego odpowiedź tym bardziej, że przeczuwam, co ma na myśli. Will patrzył na mnie z bólem, ale widziałam, że chce dokończyć.  W końcu to powiedział:

- On zabił Michaela we śnie.

1 komentarz:

  1. Masakra. Tyle zła w tak pięknej Krainie ;(. Rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń