piątek, 3 kwietnia 2020

Rozdział 8




Nie do końca rozumiałam...
To lustro miało być odpowiedzią na moje pytania? Spojrzałam na swoich towarzyszy. Miny mieli poważne.
Za poważne.
Widać, nie żartowali.
Patrzyłam na nich zdezorientowana.  Alice powolnym krokiem podeszła do mnie, następnie położyła swoją dłoń na moim prawym ramieniu. Ten gest bardzo mnie ujął. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Chyba próbowała dodać mi otuchy w obecnej sytuacji, w której się znalazłam. Po chwili poczułam miłe ciepło na tym ramieniu, które zaczęło przechodzić przez moją skórę. Aurelia podeszła do mnie i położyła tak jak Alice dłoń na moim drugim ramieniu. Ciepło na obu ramionach przeszło do rąk, do samych koniuszków palców dłoni. Potem coraz niżej wzdłuż ciała. Stan błogości otoczył mnie całą. To było coś nie do opisania. Bajka - określiłam to jednym słowem. Mój umysł zaczął się powoli wyciszać.
- To tak zwana anielska terapia – zaśmiała się Aurelia.
- Super, to nie uwalniajcie mnie od niej – powiedziałam szeptem, błagając jednocześnie.
Jakiś czas odczuwałam w ciele ten cudowny, nieziemski stan. W końcu zaczął mnie powoli opuszczać...
Jak to mówi pewne przysłowie: „Wszystko, co dobre szybko się kończy. Jednak nie wszystko... Spokój i wyciszenie w umyśle pozostało.  
- Pobiłyście kocią terapię – powiedziałam do dziewczyn słowami pełnymi uznania.
Musiałam im to przyznać. Gdy tak sobie pomyślę... Jakby w naszym Świecie taka anielska terapia była wykonywana na porządku dziennym, to wszyscy byliby rozluźnieni i odprężeni. Nawet te najgorsze i najcięższe przypadki – doszłam do takich spostrzeżeń.
Postanowiłam przejść do konkretów.
- Co w tym lustrze jest takiego niezwykłego?
Pytanie skierowałam do całej grupy. Sprawa tajemniczego lustra mnie zaintrygowała.
Przypatrzyłam mu się. Wyglądało jak zwykłe lustro. Z wielkości było całkiem duże, stojące w srebrnej ozdobnej ramie. Wydawało mi się, że jest zrobiony w stylu neobarokowym. Warto było uważać na dodatkowych zajęciach z historii sztuki – pomyślałam. Akurat zanim się tu pojawiłam omawialiśmy w szkole temat „ Architektury neobarokowej”.
- Chcesz wiedzieć, co jest w tym lustrze takiego niezwykłego? – spytała mnie Lilly.
- Chciałabym wiedzieć – odpowiedziałam nie spuszczając wzroku z lustra.
 Próbowałam w nim doszukać się odpowiedzi, jakiś wskazówek. 
- To Twoje odbicie - odpowiedziała.
Zmierzyłam Lilly niedowierzającym spojrzeniem.
- Ale...ale jak to? Nie rozumiem... Moje odbicie?
- Objawiłaś się nam. W tym lustrze stojącym właśnie przed Tobą – oznajmiła Lilly.
- W tym lustrze...
Te słowa wypowiedziane przeze mnie odbiły się echem w mojej głowie. Magiczne lustro – powiedziałam. – Prawdziwe magiczne lustro – powtórzyłam jeszcze raz. Nie do wiary! - Ale tutaj w Waszej Krainie wszystko jest możliwe – przyznałam. Zrobiłam do nich minę w stylu: „To dla mnie żadna nowość ‘’.
- Nazywamy je Zwierciadłem Prawdy. Dzięki niemu dowiadujemy się o ważnych wydarzeniach. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Zjawisko to, bowiem jest bardzo rzadkie - wyjaśniła Lilly.
Zapadła chwila ciszy. Wszyscy moi towarzysze bardzo posmutnieli. Na ten widok samej zrobiło mi się smutno. 
- Nasza Kraina upada – powiedziała Lilly lekko spuszczając głowę. – Pytaliśmy Zwierciadło prawdy, czy jest jeszcze cień nadziei. Błagaliśmy, aby ujawniło nam jakieś wskazówki. Wtedy ukazałaś się nam zgromadzonym.
- Ukazałam się?  Ja?
Te słowa aż odbiły się echem w grocie. - Dlaczego się Wam ukazałam? Kim Wy właściwie jesteście?
W moim umyśle powstało milion pytań.
- Nasze pochodzenie jest szlacheckie. Tak jak w Waszym świecie u nas też panuje hierarchia. Po obaleniu Króla i zapanowaniu nowego, okazało się, że jest nim Upadły Anioł Ciemności, stanowimy tymczasową władzę w Naszej bezpiecznej strefie. Wszystkie działania mające zmienić coś na lepsze realizujemy w ukryciu. Nie chcemy, aby ktoś nas zdradził. Dla Twojego bezpieczeństwa mało osób wie o Tobie. Zachowaliśmy to bardziej dla siebie. Oczywiście potajemnie próbowaliśmy Cię chronić. Zesłaliśmy do Ciebie Audrey, potem Nataniela, aby Cię tutaj sprowadził.  Wymierzyła Natanielowi spojrzenie w stylu „Nie popisałeś się” - A czemu to właśnie Ty? Tego niestety nie wiemy – Lilly pokręciła bezradnie głową.
- Naszym zadaniem jest Cię teraz chronić. Odpowiedzi przyjdą same – odezwał się Will.
Instynktownie chwyciłam swój wisiorek. To od niego wszystko się zaczęło. Pojawienie się naszyjnika w moim życiu nie jest przypadkowe. Zawsze to czułam i wiedziałam. Mogłam w końcu zadać to pytanie. To, na które czekałam podświadomie od tylu lat.
 – Czy ten naszyjnik jest z tym jakoś powiązany? Coś mnie z nim łączy? Kiedyś znalazłam go w pokoju – wyznałam.
Lilly nic nie odpowiedziała. Zamiast tego dała mi skinienie ręką, abym znowu gdzieś za nią poszła. Z nieukrywającym zaciekawieniem w oczach poszłam za nią. Reszta podążała za Nami nieco wolniejszym krokiem. Przemierzając niezbadane części groty miałam wrażenie, że poprzedni Świat, w którym się wychowywałam to już odległa przeszłość. Przede mną stał nowy Świat, który zmienił moje dotychczasowe życie o 180°. Czas pogodzić się z myślą, że to wszystko nie jest snem i dzieje się naprawdę. Myślę, że nikt na Ziemi nie uwierzyłby w moją historię – aż lekko zachichotałam na tę myśl.

1 komentarz:

  1. Hahaha. Niesamowite. Świetny rozdział. Życzę dużo weny. Dziękuję, że piszesz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń